Dlaczego Miodowe Lata nas bawiły?

Na przełomie wieków Polsat emitował Miodowe Lata – serial, który pokochały miliony. Losy tramwajarza Karola Krawczyka i kanalarza Tadeusza Norka były śledzone z wypiekami na policzkach. W czym tkwił fenomen tej opery mydlanej?

Serial „Miodowe Lata”

Zacznijmy od tego, że „Miodowe Lata” opierały się na licencji. W latach 50. XX wieku w Stanach Zjednoczonych kręcono „Honeymooners”. Na licencji tamtego serialu powstały polskie Miodowe Lata. Polski odpowiednik przebił jednak amerykańską wersję kilkukrotnie, choć oczywiście wykorzystano część pomysłów z pierwowzoru. Później bazowano jednak już na pomysłowości naszych scenarzystów. Oczywiście serial kręcono w Warszawie, a o kulisach nagrywek więcej znajdziemy na https://warszawainfo.pl.

Miodowe Lata opowiadały historię Karola Krawczyka i jego żony – Aliny. On, motorniczy tramwaju w Warszawie. Ona kura domowa. Byli też przyjaciele – Tadeusz Norek, kanalarz w Warszawie, a także jego żona, również bezrobotna. Panowie wpadali na swoje genialne pomysły, które w większości kończyły się kompletnym fiaskiem. Pomysły absurdalne, proste i zabawne. Humor specyficzny, który jednak odegrany przez Cezarego Żaka i Artura Barcisia pokochały miliony Polaków.

Produkcja komediowa hitem w Polsce

Choć produkcja była komediowa i pełna irracjonalnego humory, to jednak rodziny Krawczyków i Norków prezentowały pewną klasą ubogą w dużym mieście, dość charakterystyczną dla tamtych czasów. Stara kamienica, małe mieszkanie, brak dzieci i małe pieniądze, gdzie ledwo wiązano koniec z końcem. W dodatku zawody, które wówczas były uważane za dość wstydliwe. Dzisiaj sytuacja jest trochę inna. „Miodowe Lata” były zatem serialem trochę „ku pokrzepieniu serc” dla polskiego narodu na początku transformacji, gdzie przecież wiele pomysłów na biznesy doczekało wspaniałego rozkwitu właśnie w tamtych latach. Polacy mieli swoje miodowe lata, a dodatkowo mogli obserwować humor „Miodowych Lat”, gdzie żaden biznes nie wychodził.

Warto odnotować również, że „Miodowe Lata” były kręcone w teatrze. Odbywały się normalne spektakle, gdzie jeden zawsze był kręcony przez kamery Polsatu i emitowany w telewizji dla szerokiej publiczności. Grano zatem na żywo. To dodatkowy kunszt aktorów, którzy musieli sprostać zadaniu grania właściwie bez dubli.